|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yoko.
Warlock
Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z mHroku.
|
Wysłany: Pon 18:23, 10 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Beatrix obudziła się. Rozejrzała się dookoła i stwierdziła, że zasnęła w fotelu. Spojrzała na zegarek - była siódma po południu. Zamknęła oczy, skuliła się i próbowała wyrzucić z pamięci obraz małego chłopca błagającego o życie. Czyżby teraz, po pięciu latach nagle dostała wyrzutów sumienia.? Jakoś nikt jej nigdy nie miał za złe tego, że zabiła dziecko. Ale pewnie dlatego, że nikt do końca nie mógł w to uwierzyć. Teraz oprócz palącego poczucia winy, czuła kolejne mało znane uczucie - samotność. Chciała z kimś porozmawiać. Tak szczerze. Nie robiła tego od śmierci rodziców. Od tamtego momentu praktycznie do nikogo się nie odzywała. Po mimo tego, że miała rodzeństwo, nie utrzymywała z nimi jakiś szczególnie ciepłych kontaktów. Można nawet powiedzieć, że mało o nich wiedziała. Lecz nagle, chciała z nimi pobyć, porozmawiać, spędzić trochę czasu. Wyszła na korytarz i zawołała:
-Kanita.?! Kurogane.?!.... Walter.?! - lecz odpowiedziało jej echo. Postanowiła zejść na dół i pooglądać telewizor. Wzięła ze sobą całą butelkę "wina" i usiadła na sofie. Zanim włączyła DVD wyjrzała przez okno i zobaczyła Yoko wylegującą się z jakimś czarnym kocurem. "Ona przynajmniej nie jest sama" - pomyślała Beatrix i uśmiechnęła się do siebie. Włączyła Leona Zawodowca, ale wcale nie patrzyła na telewizor. Jej wzrok spoczął na zdjęciu rodziców. Siedziała tak wpatrując się tempo w ramkę, dopóki nie usłyszała głosu Kanity nad swoim uchem.:
-Co taka zdołowana.? - dziewczyna usiadła obok siostry i patrzyła jak Leon "przesyła pozdrowienia od Matyldy", zajadając przy tym jakieś orzeszki.
-Ja.? Skądże znów. - uśmiechnęła się Beatrix, biorąc trochę orzeszków do ust. I tak razem oglądnęły by cały film, gdyby nie to, że Yoko strąciła ogonem wazon z kwiatkami i woda wylała się na cały sprzęt.
-Głupi rudzielcu.! - wrzasnęła Kanita lecz spojrzała na Beatrix, wszyscy wiedzieli, że to jej ulubiony domownik. Ale po chwili obydwie wybuchnęły gromkim śmiechem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Aqua
Administrator
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Amestris
|
Wysłany: Pon 19:30, 10 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Lekcja plastyki klas trzecich skończyła się pomyślnie. Kurogane czekał przy drzwiach na Kanitę i Juri. Po chwili dziewczyny wyszły z sali. Wampirzyca miała spuszczoną głowę i wyglądała jakby ryczała, a Juri miała całe poklejone włosy i ręce. Do prawej przykleiła jej się praca z plastyki, a lewą pogarszała sprawę, próbując oderwać kartkę. Język miała wystawiony, jakby nad czymś strasznie długo myślała.
-Eeee...- powiedział chłopak patrząc na nie.
- Blueee...
- Przykleił jej się język do policzka, a włosy stoją, bo są całe z kleju...- Kanita mówiła to przez łzy.
- A ty dlaczego płaczesz??
- Ze smieuuu....- próbowała wydusić Juri, ale tylko opluła ścianę.
- A ty się nie odzywaj i chodź do łazienki...ty też- pociągnął za sobą siostrę, która ciągle miała rękę na czole.- Nie mów mi nawet, że...
Obie dziewczyny zaczęły się śmiać. Kurogane nic więcej nie powiedział, tylko je ciągnął.
- Dzięki Czarnulku....- powiedział wilkołak machając językiem na wszystkie strony.
Stali razem w łazience damskiej. Kiedy ktokolwiek wchodził i widział Kurogane'go pochylonego nad umywalką i moczącego głowy dziewczyn, wychodził z przerażeniem w oczach. Teraz Juri leżała na umywalce, a ręce jej dyndały.
- Wyjdźmy już...może...- chłopak czuł się chyba skrępowany.
- Pędzimy!!!- dziewczyny wrzasnęły razem i wymaszerowały z łazienki. On tylko pokręcił głową i poszedł za nimi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoko.
Warlock
Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z mHroku.
|
Wysłany: Pon 21:19, 10 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
-I bądź w Krwawej Marry o szóstej. - powiedział Joshua Beatrix, kiedy dziewczyna wysiadała z jego samochodu.
-Ta ta.. - mruknęła bez cienia radości i trzasnęła drzwiami.
Pobiegła szybko w stronę domu, otworzyła z rozmachem drzwi i uderzyła nimi Kurogane. Chłopakowi zaczęła lecieć krew z nosa. Wyciągnął chusteczkę i zaczął tamować krwawienie.
-Przepraszam.. nie zauważyłam cię. - powiedziała Bea pod nosem, wieszając płaszcz na wieszaku. Od momentu kiedy zaatakowała Juri, ona i Kurogane nie zamienili ze sobą słowa.
-Nic mi nie będzie. Musimy porozmawiać.
-Wybacz, nie mam czasu. - Beatrix szybko się odwróciła i pobiegła po schodach do swojego pokoju. Nie chciała wysłuchiwać kolejnego kazania o tym, że wilkołaki trzeba odrobinę lepiej traktować. Nie wolno ich atakować gdzie popadnie. Miała dość moralizowania Kurogane. Rzuciła torebkę na podłogę i usiadła na krześle. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i na swoje długie, białe kły. Znienawidziła tą osobę, którą widziała w odbiciu. Wzięła do ręki świecznik i rzuciła w lustro, które popękało na drobne kawałki. Po chwili rozległo się tak dobrze znane Beatrix pukanie i wszedł Walter.
-Czy nic się nie stało, panienko.? - spytał i spojrzał na to, co zostało z lustra.
-Niee.. N-nie.. - powiedziała dziewczyna nieobecnym głosem.
-Czy dobrze się panienka czuje.? Od paru dniu nie pijesz krwi, widać, że jesteś słaba. Po lekcjach nie wychodzi panienka ze swojego pokoju..
-Walter. Idź sobie.! - wrzasnęła i obdarzyła lokaja wściekłym spojrzeniem. Ten bez słowa wyszedł, zamykając za sobą cicho drzwi. Beatrix położyła się na łóżku, nastawiła budzik i zasnęła.
Dzwonek zadzwonił punktualnie o dwudziestej drugiej. Beatrix zwlokła się z łóżka, założyła kurtkę na ramiona i jak zwykle wyszła przez okno. Tym razem nie miała przy sobie ani katany, ani niczego innego do obrony. Spojrzała na niebo i ujrzała wielki, prawie okrągły księżyc. Dziewczyna idąc szybkim tempem przyznała w myślach Walterowi rację, rzeczywiście było jej słabo. najwyraźniej brak krwi, źle jej robi.
Beatrix doszła do polany. Już z daleka widziała czarnego wilka siedzącego po środku i uważnie wpatrzonego w nadchodzącą dziewczynę. Ta jeszcze bardziej przyspieszyła tempa, aż w końcu usiadła na wielki kamieniu, obok wilkołaka. Podrapała go za uszami.
-No i co... dalej nie wiem kim jesteś... - szepnęła, patrząc przed siebie. W odpowiedzi usłyszała jakieś niezrozumiałe szczekanie.
-Tak bardzo chciałabym być człowiekiem... - powiedziała, kiedy wilkołak oparł swój pysk na jej kolanach. - Tak bardzo chciałabym zmienić przeszłość... - zwierze nie zwracało uwagi, na kapiące łzy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mitsu
Drużyna Asafy
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: a żebym to ja wiedziała
|
Wysłany: Wto 21:13, 11 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Kanita wracała do domu po szkole, o ile można było jej wleczenie sie nazwać w ogóle powrotem. Nie dość, że szła tempem walca to jeszcze postanowiła iść okrężną drogą, tak by jej powrót o ile było to możliwe trwał jeszcze dłużej niż zwykle. Szła tak już całe czterdzieści minut, jednak mimo to że drogi ubywało niewiele nie miała zamiaru się spieszyć. W pewnym momęcie przystanęła, przez moment wydawało jej się, że ktoś ją wołał, jednak szybko odrzuciła od siebię tę myśl będąc w przekonaniu że po jakiego miałby ktoś ją wołać i to nadodatek prawie godzinę po skończeniu lekcji. Ruszyła więc dalej przed siebie tym razem ostrożniej i bardziej zdecydowanie. Nie uszła chyba nawet 20 kroków kiedy ktoś mocno chwycił ją za ramię. Dziewczyna momentalnie się odwróciła i wbiła swoje "pazurki" w rękę napastnika.
- Szty cie pogieło czy jak?- przed nią a wcześniej za nią stał Shun, czarnowłosa zbladła patrząc się jak z jego ręki powoli spływa krew.
- Ja... ja nie wiedziałam, że to ty- zdołała wykrztusić
- Eeeeee- padła odpowiedź
- No skąd mogłam wiedziec że ty to ty co??? A gdybyś ty sam nie był sobą tylko kimś innym, mogłabym pomylić kogoś innego z tobą i niebyłbyś to wówczas ty tylko ktoś inny. A gdyby tak było to nie spotkałabym ciebie tylko kogoś innego prawda???- spojrzała sie na niego jak lekka wariatka
- Jasne, a mogłabyś powtórzyć???- dziewczyna zmieniła minę na tę wyrazającą "jeszcze jedno słowo a zrobimy z kogoś marmolade"
- Będzie ciężko- wycedziła przez zęby srebrnowłosy uśmiechnął się do niej, Kanita sama chyba nie wiedzac co robi mimowolnie również się uśmiechnęła.
- W sumie to, nawet tego nie widać- powiedziała po czym sama się skrzywiła, bo co jak co ale widać to było napewno.
- Jak tak z daleka popatrzeć- odparł chłopak - A ty czemu się tak wleczesz, przecież lekcje skończyłaś prawie godzinę temu?
- Nie mam do czego się spieszyć- mruknęła Kanita ponuro, odwracając wzrok, Shun mimo ciekawości uznał że lepiej będzie nie drążyć tego tematu więc postanowił zmienić go na jakikolwiek inny:
- Nie widziałaś gdzieś po drodze Juri?- zapytał się niby ot tak
- Nie wcieło ją zaraz po ostatniej lekcji- czarnowłosa ruszyła dalej.
Wracali tak rozmawiając o różnych, różnistych sprawach, tak ze nawet nie zauwazyli jak przed nimi wyrósł ni z tąd ni z owąd dom Kanity.
- Ło jakie dupaśne- powiedział Shun patrzac się na dwór z lekkim podziwem.
- I stare, puste, ciche, nudne jak jasna ch******- mrukneła czarnowłosa beznamiętnie - Dobra to ja już lecę bo sporo zadania nam dzisiaj nawalili, a jak się do tego zaraz nie zabiorę to jutro będę miała przekichane. W końcu całej matmy od Juri nie zerż... znaczy się nie sprawdzę prawda???
- Jak chces zto mogę ci pomóc- zaproponował chłopak patrząc się w stronę lasu, po czym utkwił w niej oczy. Przez Kanitę przebiegł lekki dreszcz na myśl co byłyło gdyby... ale z drugiej strony...
- Jeśli naprawdę chcesz i wiesz na co się piszesz to zapraszam- odpowiedziała wyszczerzając przy tym do niego zeby po czym gestem ręki zaprosiła go do środka uśmiechnąwszy sie wcześniej sama do siebie ze świadomością że tym samym może sobie narobić niemałych kłopotów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoko.
Warlock
Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z mHroku.
|
Wysłany: Wto 21:32, 11 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Beatrix siedziała właśnie w loży. Nie poszła dzisiaj do szkoły, jakoś nie mogła znieść widoku nauczycieli i całej szkolnej zgrai. Prawie siłą, Joshua i jego siostra wyciągnęli dziewczynę z domu. Razem pojechali do starej piwnicy. Pozornie, było to brudne pomieszczenie, lecz jeśli przeszło się przez drzwi, widziało się dość niecodzienny widok. Była to dyskoteka dla wampirów. Bo bokach rozstawione były czerwone loże z małymi stolikami, a reszta była przeznaczona do tańczenia. Na końcu znajdowały się ubikacje, z których nie koniecznie korzystano do oddawania potrzeb fizjologicznych.
Bea siedziała obok Joshuy palącego papierosa. Patrzyła na tańczące jak w transie wampiry. Na widok ich ruchów, nie jednej osobie zbielało by oko. Spojrzała z odrazą na chłopaka, który kłócił się z kimś przez telefon, wstała i poszła tańczyć. Nie wiadomo jak, ale za sprawą muzyki (granej przez najstarszego wampira w mieście) wszyscy tracili swoją świadomość. Był to świetny sposób na rozluźnienie się. Oczywiście, chodzenie do tego miejsca było surowo zabronione. Bea nawet nie myślała co by zrobił Kurogane lub Walter, gdyby się dowiedzieli, że dziewczyna tu była.
-A teraz.. NAPIJCIE SIE.! - wrzasnął dj.
Z wyglądających jak alarmy przeciwpożarowe, białych punktów na suficie, zaczęła tryskać krew we wszystkich kierunkach. Wszyscy otworzyli usta, aby się napić. Beatrix nawet nie wie, jak długo tańczyła, bo zaczęła kontaktować dopiero wtedy, kiedy jechała do domu. Stojąc przed drzwiami spojrzała na siebie. Była cała we krwi, już nawet włosy jej się lepiły. Wbiegła do swojego pokoju, szybko się umyła i przebrała. Doszła do wniosku, że jednak jest stuprocentowym wampirem, bo nie może żyć bez krwi.
Po długiej kąpieli, wzięła się za zadanie domowe. Musiała zrobić jakąś durną pracę na geografię. Pogrzebała w piórniku i nie mogła znaleźć kleju. Udała się do pokoju Kanity. Bez pukania weszła i to co zobaczyła bardzo ją zaskoczyło - na podłodze siedziała Kanita i śmiała się w niebogłosy. Obok niej siedział Shun, który również się śmiał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mitsu
Drużyna Asafy
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: a żebym to ja wiedziała
|
Wysłany: Wto 21:58, 11 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
W momęcie chłopak zdrętwiał, Kanita przybrała minę zaskoczonej fretki po czym również zamarła.
- O w d**e- wyrwało się Shunowi
- W d**e to za mało powiedziane, masz jakąś wymówkę tak na szybko zanim się otrząśnie.
- Tylko taką że ma halucynacje, nic więcej nie przychodzi mi do głowy.
- Sugerujesz że to przejdzie- Kanita ze strachem patrzyła jak na twarz jej siostry powoli wracają kolory.
- Szczerze... nie ma mowy. A może jakieś propozycje z twojej strony- srebrnowłosy spojrzał sie na dziewczynę.
- Eeee niestety prak, dobra teraz taka mała koeżeńska rada... lepiej zatkaj uszy- odparła młoda wampirzyca.
- CO TY SOBIE DO CH***** WYOBRAŻASZ CO??? ZADAJESZ SIĘ Z TAKIM DNEM TAKIM PCHLARZEM, BRUDNĄ KRWIĄ MORDERCAMI, OBRZYDLIWYMI SKUNKSAMI ŚMIERDZĄCYMI NA DZIESIĘĆ KILOMETRÓW!!!.- Beatrix najwyraźniej po dniu pełnym nerwów znalazła ujście swym emocjom, osoby które będą musiały to wysłuchać oraz mogła pochwalić się swoimi zdolnościami głosowymi które jak się okazało były niczego sobie.
- NIE MUSISZ SIĘ SIOSTRA DRZEĆ!!!- wrzasnęła nie mając zamiaru pozostać dłużną Kanita
- NIE PYSKUJ!!!
- NIE PYSKUJE!!!
- WŁŚNIE ŻE TAK!!!
- WŁAŚNIE ŻE NIE!!!
- DOSYĆ, ZAMKNIJ SIĘ!!!
- A WŁAŚNIE ZE SIĘ NIE ZAMKNĘ- po tych słowach nastała cisza, obie Panie stały naprzeciwko siebie patrząc się jedna na drugą z niemałą nienawiścią.
- Czy..- zaczęła Bea, jednak nie dokończyła bo do pokoju wszedł Kurogane.
- Co wy tutaj do jasnej anielki wyprawiacie, cała hłaupa się przez was trzęsie. Cześć Shun- powiedział na wejściu, Beę zatkało.
- Cześć Kurogane- odpowiedział srebrnowłosy spokojnie.
- Więc... czy może mi ktoś tutaj wyjaśnić co się dzieje?- ponowił pytanie jednak w odpowiedzi Beatrix trzasnęła tylko drzwiami.
- Z TAKIMI PARSZYWCAMI!!!- ryknęła jeszcze na odchodne, schodząc z hałasem po schodach.
- Dziękuję, miło mi- odpowiedział Shun cicho, Kanita nie będąca spokojna i opanowana taj jak cała reszta, otworzyła jeszcze na momęt drzwi po to żeby wrzasnąć - CZEP SIĘ TRAMWAJU!!!- po czym również zatrzasnęła je z hukiem- dodając już nieco spokojniej -... i po sprawie.
- Sprawa się dopiero zacznie- powiedział Kurogane
- Mam to zaiście gdzieś za przeproszeniem- odparła czarnowłosa uwalając się na łóżku.
- To co może zagramy w karty- dodała nagle z entuzjazmem się podnosząc.
- A wiesz że chętnie- odpowiedzieli równocześnie chłopcy po czym razem w rójkę usiedli na ziemi z zamiarem spędzenia reszty popołudnia na grze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoko.
Warlock
Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z mHroku.
|
Wysłany: Wto 22:18, 11 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Beatrix rozwścieczona wyszła z domu. Dobrze wiedziała gdzie pójść. Mając przy boku swoją katanę, udała się na polanę i zamierzała dać całkowicie upust emocjom. Szła tak szybko, że po chwili znalazła się na polance. Błyskawicznym ruchem wyciągnęła miecz z pochwy i przecięła nim powietrze. Dziewczyna kiedyś świetnie nim się posługiwała, lecz teraz długo go nie używała i wyszła z wprawy. Poćwiczyła na początek podstawy. Wymachiwała kataną z zamkniętymi oczami, tak jak uczył ją Kurogane.
Tak minął jakiś czas, kiedy nagle Bea usłyszała za sobą czyjeś kroki. Odwróciła się tak gwałtownie, że o mały włos nie zabiła stojącego za nią Kosha. Chłopak uśmiechnął się do niej i podszedł bliżej. Beatrix nadal była wściekła i rzuciła się z kataną na chłopaka. Ten zaskoczony odpierał wszystkie ciosy swoim mieczem. Dziewczyna zachowywała się jak opętana. Nie zwracała uwagi na to, że chłopak prosi aby przestała:
-Opamiętaj się..
-Nawet się do mnie nie odzywaj kundlu.! - wrzasnęła zacięcie.
-Ale..
-MILCZ PARSZYWCU.! - Beatrix przyłożyła ostrze do szyi Kosho. Chłopak bronił się i spojrzał jej prosto w oczy.
-Powiedz mi.. - wysyczał. - Czy naprawdę nie chcesz już więcej spotkać się z wilkołakiem, któremu się tak zwierzasz.?
Dziewczyna pobladła. Wypuściła z rąk katanę, która z trzaskiem spadła na kamień. Przerażona cofnęła się parę kroków do tyłu. Szybko się odwróciła i pobiegła w stronę domu. Słyszała jak chłopak za nią woła:
-Bea.! Poczekaj.!
Ale ona nie zwracała na to uwagi. Wprawnie wdrapała się po oknie do swojego pokoju, usiadła na krześle i nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała. Po chwili do pokoju wszedł Kurogane niezwykle zaskoczony i powiedział:
-Eee... Beatrix... Kosho był tutaj i chciał oddać twoją katanę.. Co razem robiliście.? - chłopak był wstrząśnięty.
-Nie twój interes.! - warknęła Bea, rzucając w brata świecznikiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua
Administrator
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Amestris
|
Wysłany: Śro 20:42, 12 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
- KUROGANEEEEEEEE!!!!!!
- O, pierwszy raz powiedziałaś mi po imieniu!
- Tu jest słuuuuup....- Juri wyciągnęła rękę i pokazała palcem. Dokładnie centymetr dalej był metalowy drążek.
- Brawoo!!... Nie wyciągnęłaś z nosa chusteczki??
- Nie...
- To bardzo dobrze...
Dziewczyna zaczęła już odróżniać rzeczy ożywione i nieożywione. Szło jej to już bardzo dobrze po pięciu lekcjach. Każdy przedmiot i coś żywego miało własną aurę.
- To mogę to już ściągnąć??
- A czemu?
- Bo tam szkoooła jest
Chłopak poczochrał ją po głowie i ściągnął opaskę. Poszli razem sprawdzić na zastępstwa.
- Hymm....- powiedział twórczo chłopak i podrapał się po głowie, jak to miał zwykle w zwyczaju.
- Mamy...zastępstwo...z klasą....4....a...
- Eeee....to jest moja klasa.
- Hahahahahahahahahahah.....- Juri pociągnęła go już do sali obok, w której właśnie mieli razem lekcje.
*******************
- Proszę Pani...
- Tak, Juri?
- Czy mogę siąść ze starszym od siebie kolegą??- pokazała na ostatnią ławkę w której siedział Kurogane.
- T-tyyyy g-g-go znaszszszsz????
-yyy...no...tak.
-...- cisza trwała kilka minut- taak...możesz z nim siąść...
- Dziękuję!- poleciała do ławki i szybko usiadła na swoim miejscu. Do sali wchodziła reszta uczniów. Kiedy dziewczyna zobaczyła swojego brata, myślała, że będzie na nią wrzeszczał, ale sam siadł przed nimi z Kanitą i zaczął z nimi rozmawiać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mitsu
Drużyna Asafy
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: a żebym to ja wiedziała
|
Wysłany: Śro 21:25, 12 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
15 minut później chłopakom najwyraźniej zaczynało się powoli nudzić oglądanie Shreka dwójki. Kurogane dziubał ołówkiem w ławkę, Juri chuśtała się na krześle, Kanita prawie leżała na ławce o którą opierał nogi wyciągnięty na całą swoją długość Shun gapiący się przy tym w sufit. Reszta klas zachowywała się również dość spokojnie.
- Nudno tutaj- westchnął Kurogane po raz kolejny łamiac rysik.
- Cza by trochę ruszyć to towarzystwo bo coś smętnawe się nam zrobiło- Shun spojrzał się na nauczycielkę, po czym uśmiechnął się złośliwie- Jakieś pomysły Kuroś???
- Mmmm może nawet i coś by się znalazło- odpowiedział "czarny" grzebiąc przy tym w plecaku. Nagle Shun lekko zadrżał i zaczął wydobywać z siebie dziwne dźwięki, Pani Riza wstała zza biórka.
- Co się dzieje?- zapytała się niepewnie.
- Szsz siostra co się tak gapisz, działaj- warknął srebrnowłosy na Juri ktra nie bardzo łapała jeszcze o co chodzi.
- Wrrrrooooaaaauuuur- rozdarł się potem chłopak na cała klasę, wszyscy spojrzeli się w ich stronę, niektórzy (klasa Kurosia i Shuna) lekko się uśmiechneli pod noisem, natomiast klasa Juri i Kanity patrzyła się na to wszystko z przerażeniem.
- WIEDZIAŁAM- ryknęła po chwili Kanita zrywajac się z miejsca.
- WIEDZIAŁAM ŻE COŚĄ Z TYM ZAPCHLONYM ZWIERZAKIEM JEST NIE TAK- darła się dalej.
- Kanita spokój!!- krzyknął zaraz potem Kurogane rzucając się jednocześnie na Shuna który zaczął wierzgać na wszystkie strony.
- NĘDZNY KUNDEL- darła się dalej Kanita
- NIE MÓW TAK O MOIM BRACIE- tym razem po klasie rozległ się wrzask Juri.- TY TY KRWIOPIJCO JEDEN.
- NIE WAŻ SIE MNIE TAK NAZYWAĆ ZWIERZU- obie diewczyny wrzeszczały po sobie równo, Shun się wyrywał Kurosiowi wydając przy tym również dzikie dźwięki. Pani Riza widocznie nie wytrzymując presji a nie chcąc zbliżać się do potencjalnego zagrożenia wybiegła z klasy aby zawołaś dyrektora. Gdy znikła nie minęło nawet dwudziestu sekund i wszyscy, to znaczy sie cała czwórka ucichła, po szkole rozległ się dzwonek.
- No co się tak patrzycie jak sroki w gnat- powiedział opryskliwie Shun otrzepując się z kurzu.
- No właśnie, coś nie tak???- dorzucił Kurogane wstając, klasa 4a patrzyła się na nich osłupiała.
- Echę echę- odkrztusiła Kanita biorąc swój plecak - No to się zmywamy, co teraz macie???
- Polski- mruknął Kurogane również zakładając torbę na ramię.
- No to idziemy, narazie- powiedział Shun wesoło i na dowidzenia pomachał reszcie ręką. Klasa Kurogane również spakowała się jak gdyby nigdy nic i wyszła zaraz za nimi omawiając zadanie jakie mieli zrobić na dzisiaj na chemię zostawiając młodszych za drzwiami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoko.
Warlock
Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z mHroku.
|
Wysłany: Czw 17:03, 13 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Beatrix siedziała sobie na języku angielskim i pisała rozprawkę na temat "Czy doceniam to co mam." Właśnie rozwijała drugi argument, kiedy do sali weszła baba z fizyki i poprosiła, żeby zwolnić Beę z lekcji. Dziewczyna z niechęcią przerwała pracę i udała się za nauczycielką po schodach na dół.
-Co się stało.? - spytała.
-Jest zebranie samorządu... - powiedziała fizyczka od niechcenia.
-Ale czy nie powinno być na przerwie.? - Bea mruknęła tak cicho, że nauczycielka tego nie słyszała. Dziewczyna nie dawno została przewodniczącą szkoły i teraz musiała chodzić na durne zebrania samorządu. Otworzyła drzwi do małej salki i rozejrzała się dookoła. Była już Yumi, skarbniczka-wampirzyca; Ryu, rzecznik praw ucznia i również wampir. Wzrok Beatrix zajmującej miejsce obok Yumi, spoczął na Kosho, który kiwał się na krześle. "Co on tu kuuuuurczaczek robi.?!" - pomyślała, lecz po chwili jej się przypomniało że chłopak jest jej zastępcą.
-Zawołałam was tutaj, bo jak ustaliliśmy na ostatnim zebraniu, chcemy zorganizować bal na Halloween... - powiedziała nauczycielka.
-Że niby co.? - zdziwiła się Bea. - Nic o tym nie wiem..
-No bo nie było cię wtedy w szkole. - sprostował Ryu.
-No właśnie. Więc wszystko jest wypisane w komunikacie. Beatrix i Kosho pójdziecie go przeczytać we wszystkich klasach trzecich i czwartych... Bo to bal dla dwóch ostatnich klas. - dodała fizyczka, patrząc na dziewczynę.
-Ale mam nadzieję, że wstęp będzie tylko dla wampirów.? - spytała całkiem poważnie, na co kobieta się tylko uśmiechnęła.
-Nie. Wstęp będzie dla każdego. - wcisnęła jej zeszyt do rąk i zwróciła się do pozostałej dwójki - Ryu i Yumi.. wy zostańcie bo muszę z wami omówić jeszcze parę spraw... No Bea.. idźcie już.
Beatrix z rozmachem otworzyła drzwi i trzasnęła nimi, omal nie zabijając idącego za nią Kosho.
-Bea.. - zaczął chłopak.
-Zamknij się.
-Ale Bea..
-Milcz jak do mnie mówisz, nosicielu pcheł.
Kosho przyspieszył kroku i stanął przed dziewczyną. Wyciągnął rękę ku jej oczom i zaczął kręcić kółko. Beatrix spojrzała na niego jakby był jakimś robakiem, po czym powiedziała z przekąsem:
-Jeśli masz zamiar za insynuować mi palcówkę, to jakoś mnie to nie kręci.
-Nie.? - spytał zawiedziony chłopak opuszczając rękę i otwierając drzwi dziewczynie do najbliżej klasy.
-Została jeszcze klasa Rizy i wreszcie zejdziesz mi z oczu. - Bea spojrzała na wykres klas. Oboje udali się na drugie piętro.
Chłopak zapukał do drzwi i otworzył je mówiąc, że chciał ogłosić komunikat.
-W noc Halloween wszystkie klasy trzecie i czwarte będą uczestniczyć w balu. Każdy przychodzi z osobą towarzyszącą o godzinie 19... Jest jeszcze jeden komunikat. Czy to klasa trzecia czy czwarta.? - Beatrix podniosła oczy znad zeszytu i spojrzała po klasie. Jej wzrok wylądował na dwóch ostatnich ławkach. W pierwszej siedziała Kanita z Shunem, a w drugiej Kurogane z Juri. Wszyscy w czwórkę mieli takie miny, jakby miał ich ktoś rozstrzelać.
-No to wpadliśmy jak śliwki w konfiturę.. - mruknęła Kanita. Shun spojrzał na nią zaskoczony i spytał:
-W co.?
-Eeee... Beatrix spokojnie.. proszę cię.. - powiedziała pani Riza, chowając się pod biurko.
Dziewczyna trzasnęła zeszytem. Niektóre osoby znały eee.. porywczość i możliwości wampirzycy, więc powoli zmierzały ku drzwiom wyjściowym.
-Co wy sobie k*** wyobrażacie.?!!! - wrzasnęła na całe całe gardło, patrząc to na brata, to na siostrę.
-Ej.. ale siostra... uspokój się... - zaczął Kurogane.
-JA MAM SIE USPOKOIC.?! JAAAA.?!! Co wy sobie wyobrażacie siedzieć z takimi parszywcami, melinami społecznymi <reszty epitetów nie dopuściła cenzura>.?!!!!!!!!!!!!!!!
-Wypraszam sobie.! - powiedział Shun wstając, lecz widząc minę Bearix natychmiast usiadł. Za to Kanita pomału podniosła się, patrząc w oczy siostrze.
-Jak jeszcze raz obrazisz Shuna albo Juri, to się na serio wkurzę idiotko.!
-Taa.. już się boję, gówniaro.
-NIE NAZYWAJ MNIE GóWNIARA.!
-Bo co.?
-BO G***O.!!
-Jesteście.. - zaczęła Bea, ale przerwał jej dzwonek komórki. Wszyscy rozejrzeli się dookoła i Kosho patrząc oniemiały na zaistniałą sytuacje, jakby się ocknął i wyciągając telefon z kieszeni powiedział:
-Sory, ktoś do mnie dzwoni..
Beatrix zniesmaczona tym, że ktoś jej przerwał wyszła z sali trzaskając drzwiami tak, że omal nie wyleciały z zawiasów i jak gdyby nigdy nic, udała się na lekcję niemieckiego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mitsu
Drużyna Asafy
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: a żebym to ja wiedziała
|
Wysłany: Czw 17:58, 13 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
- Ona już z tym trzaskaniem zaczyna mnie wnerwiać, to sie powoli robi poprostu nudne- warknęła Kanita sama do siebie gdy jej siostra jak bomba atomowa wypdała z klasy.
- Co ona sobie do ch***** jasnej wyobraża co??? Że jest jakąś Panią świata która będzie decydować kto ma prawo z kim się spotykać, a kto nie- dodała już nieco głośniej, po czym opadła zrezygnowana na krzesło.
- Mam wrażenie że ona się już nigdy nie zmieni, że... że nigdy nie będzie już taka jak kiedyś- powiedziała cicho wbijając przy tym wzrok w podłogę. Nagle poczuła jak czyjaś ręka spoczęła jej na ramieniu (była ona w stanie spoczynku xD<-- za dużo fizyki), podniosła głowę i zobaczyła twarz Shuna, chłopak uśmiechnął się lekko.
- Nie wiem jaka była wcześniej twoja siostra, ale mam nadzieję że ty nie pójdziesz w jej ślady- czarnowłosa również się uśmiechnęła.
- Nawet mi to do głowy nie przyszło- odparła spoglądając mu się z pewnością w oczy i uśmiechając się przy tym szelmowsko.
- No ja myślę- srebrnowłosy rozłożył się na ławce i przymknął lekko oczy, dziewczyna odwróciła się do tyłu: Juri najwyraźniej nadawała Kurosiowi na Beę wyraźnie przy tym gestyluląc, chłopak wykazując przy tym ogromną jak na niego cierpliwość słuchał uważnie co jakiś czas kiwając przy tym tylko głową. Kanita oparła się łokciami o ławkę pogrążając się we własnych myślach i właśnie w ten sposób dotrwała do końca lekcji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aqua
Administrator
Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 1516
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Amestris
|
Wysłany: Czw 20:35, 13 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
- Twoja siostra jest naprawdę psychiczna...- powiedziała Juri wychodząc z klasy.
- Nie wiem jaka była wcześniej, ale odkąd pamiętam to właśnie tak się zachowywała...
- Czarnulku??
- Co?
- Jesteś do tego przyzwyczajony? Czy tobie to pasuje? Właściwie to Ciebie też powinna nienawidzić...kocha tylko własną rasę...
- Masz rację...ale pamiętaj, że ludzie i wilkołaki wcale nie są lepsi. Przykładem są moi rodzice...
- Przepraszam...
Chłopak poczochrał ją po głowie i pobiegł do swojej sali. W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję.
- Mają trafa, naprawdę...- powiedział wilkołak sam do siebie i pomaszerował na matematykę-...Aha... Kanita mnie zabije... nie będzie mieć zadania...
********
Po matematyce, wszyscy pomaszerowali do domu. Młoda wampirzyca była obrażona na Juri, wiadomo dlaczego. Kurogane czekał na nią pod metalowym słupem, który wyczuła rano. Pierwszy raz gdy szła do szkoły w opasce, walnęła w niego z całej pety. Pamięta jeszcze ten ból.
- Cześć...
- Dzisiaj masz wolne...- powiedział chłopak.
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Już nie pamiętała, co robiła po lekcjach, zanim uczyła się walczyć. Podrapała się po głowie i zapytała się zakłopotana:
- Ja nie mam nic innego do roboty... a ty?
Czarny zastanawiał się przez moment. W odpowiedzi popatrzył na nią swoimi karmazynowymi oczami.
- Ale do mojej chaty...
- Proszęęęęę!!!
- Ale...
- Proszę...
- Eh...no dobra...
Ze szczęścia, Juri wskoczyła na niego i pocałowała go w policzek. Potem skakała dookoła niego. On położył jej rękę na głowie i wtedy się uspokoiła.
- Dobra...mam być spokojna...
- No właśnie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoko.
Warlock
Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z mHroku.
|
Wysłany: Sob 21:01, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Beatrix właśnie wychodziła ze szkoły z nosem w książce. Czytała jakąś mało interesującą lekturę szkolną, ale do jutra mijał termin na przeczytanie. Była we w miarę wciągającym momencie, jak na tą nudną książkę, kiedy usłyszała, że ktoś ją woła. Po głosie poznała kto to i z brakiem entuzjazmu odwróciła się i zobaczyła Joshuę opartego o maskę samochodu, który gestem przywoływał dziewczynę. Ona z miną skazańca podeszła do swojego chłopaka i spytała znudzona:
-Czego chcesz.?
-Oh.. ja wiem, że ty taka miła zawsze jesteś... - uśmiechnął się złośliwie blondyn.
-Co chcesz.? Nie chce mi się z tobą gadać.. - powiedziała opryskliwie Bea.
-A może ci się nie chce nawet ze mną być, co.? - spytał zdenerwowany Joshua.
-Jakbyś zgadł.. - mruknęła dziewczyna i odwróciła się na pięcie. Chłopak złapał ją za nadgarstek, tak jakby chciał go zmiażdżyć.
-Puść mnie. - syknęła.
-Coś ty powiedziała.?! - Joshua złapał za drugi nadgarstek i przyciągnął dziewczynę do siebie.
-Puść mnie.! - czarnowłosa próbowała się wyrwać. Nagle usłyszała czyjś głos koło siebie. Odwróciła się i ujrzała Kosho patrzącego na Joshuę takim wzrokiem, jakby miał się na niego za chwilę rzucić.
-Co się dzieje.? -zapytał patrząc to na zaistniałą sytuację.
-Sp****aj stąd.! - powiedział Joshua.
-Wątpię. - odpowiedział chłopak, odciągając ręce blondyna od dziewczyny i kładąc dłoń na rękojeści miecza.
Beatrix korzystając z sytuacji, odwróciła się na pięcie i idąc szybkim tempem kierunku domu, znów zaczęła czytać. Po chwili dogonił ją wilkołak i zapytał:
-Wszystko w porządku.?
-Tak. - Bea nie odrywała wzroku od książki.
-Na pewno.?
-Nie musiałeś się wtrącać.
-Musiałem. I chciałem. - dziewczyna się zatrzymała i spojrzała w jego czarne oczy. Już chciała coś powiedzieć, ale rozległ się krzyk:
-Kosho.! Kosho.! KOSHO.! - chłopak spojrzał w tę stronę skąd dobiegał głos i zobaczył jakiegoś chłopaka, który biegł jak szalony.
-Zobaczymy się jeszcze.. - powiedział i poszedł do kumpla.
-Nie wątpię.. - mruknęła czarnowłosa i poszła przed siebie.
-Proszę. - powiedziała Beatrix kładą na biurku Kanity pudełko z nadziewanymi czekoladkami.
-Co to ku** ma znaczyć.?! - dziewczyna spojrzała zdezorientowana na leżące przed nią pudełeczko. Pióro, którym pisała zadanie wyleciało jej z ręki.
-To są czekoladki ode mnie. Na przeprosiny. - powiedziała Bea z uśmiechem. Tym szczerym.
-O mój boże.. Co się z tobą dzieje.? - spytała z niedowierzaniem Kanita, oglądając czekoladkę, czy aby nie jest zatruta.
-Nic. - odpowiedziała wesoło i wyszła z pokoju zamykając za sobą delikatnie drzwi. Rozpromieniona udała się do siebie do pokoju. Nawet nie wiedziała, co tak przepełniło ją szczęściem. Po raz pierwszy od siedmiu lat czuła się taka lekka i pozbawiona trosk. Wyjęła z torby zeszyt i zabrała się do pisania zadania z matematyki.
Po paru godzinach wyliczania zadań dodatkowych, dziewczyna zorientowała się, że już jest ciemno. Postanowiła udać się na balkon i popatrzeć w niebo. Tak jak to kiedyś robiła z Kanitą, jak były jeszcze małe. Teraz, od ok dwóch lat tego nie robiła. Poszła na koniec korytarza i weszła na ogromny balkon. Ich prawie trzystuletni dworek znajdował się na wzgórzu wznoszącym się nad miastem. Był to chyba jeden z największych budynków miasta. Ale po śmierci rodziców Beatrix i Kanity zrobiło się tutaj szaro i ponuro.
Czarnowłosa zobaczyła płomień świeczki. Zobaczyła Kanitę rozwaloną na kanapie i wpatrzoną w księżyc. Beatrix nieśmiało usiadła koło siostry i oparła się o jej kolana. Kanita zaskoczona spojrzała na Beę i znów spojrzała na księżyc. Była pełnia. W oddali dało się słyszeć krzyk jakiegoś człowieka.
-Biedne ludziki.. - powiedziała po cichu Kanita, na co obydwie dziewczyny buchnęły śmiechem. Nagle pod ich balkonem rozległo się wycie wilkołaka. Młodsza wampirzyca z zaciekawieniem podeszła do barierki. Beatrix też to zrobiła, chociaż doskonale poznawała ten skowyt.
-Czy to nie jest brat Juri.? - dziewczyna spojrzała na swoją starszą siostrę, która już zupełnie nie wiedziała co powiedzieć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mitsu
Drużyna Asafy
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: a żebym to ja wiedziała
|
Wysłany: Sob 22:03, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Beatrix popatrzyła się na Kanitę wzrokiem mówiącym "Widzę tego gościa pierwszy raz w życiu", jednak młodsza siostra skrzywiła się znacząco.
- Ty go znasz- stwierdziła badając ją ostrożnie wzrokiem, Bea odwróciła się w przeciwną stronę.
- Nie, znaczy się no znam, przecież jest moim zastępcą nie?- powiedziała wymijająco (jednak Kanita wie i widzi wszystko).
- A może coś więcej niż zastępcą...- mruknęła z lekką ironią w głosie, jednak jej szczery uśmiech zdradził że nie była to złośliwość.
- Co masz na myśli?- zapytała się starsza wampirzyca udając zdziwnienie.
- Eeee to, że sie rumienisz?- Kanita wystawiłą jej język, wilkołak zamilkł.
- Wcale sie nie rumienię- odpowiedziała z naciskiem Bea.
- Jak nie jak tak- młoda nie dawała za wygraną.
- Normalnie- Beatrix stanęła naprzeciwko siostry.
- Prawda.
- Nieprawda.
- Prawda.
- Nieprawda- Kosho patrzyła się to raz na jedną to raz na drugą.
- Ach taaaak?- Kanita zmróżyła oczy z zadowolenia, Bea zaczynała kolorem przypominać dojrzałą poziomkę.
- MOJA SIOSTRA ZABUJAŁA SIE W WILKOŁAAAKUUU- ryknęła na całą okolicę, Beatrix czując jaki będzie ciąg dalszy rzuciła sie na siostrę, po czym obie runęły jak długie na ziemię szamotając sie na prawo i lewo.
- NIE PLEĆ BZDUR- wrzasnęła.
- Wcale nie plotę- odparła Kanita usiłując wyrawać swoją rękę z jej uścisku, decydując się w końcu na ostateczny cios- walnięcia łokciem w oko, skuteczny zreszta. Młoda wampirzyca szczupakiem skoczyła przed siebie i jak dzika kotka wpadała do holu po czym rzuciła sie na schody.
- KANITA, ZAMORDUJĘ CIĘ- krzyknęła za nią Bea będąc jednocześnie wdzięczna za to że dzięki niej będzie sie mogła ulotnić.
- HEHEHEHE CHCIAŁAAAAAAAAA...- zaczęła Kan jednak nie dane jej było skończyć, gdyż jej nowe spodnie najwyrażniej były dużo za długie więc efektem było donośne BADĄĄĄĄĄG i Kanita runęła jak długa w dół, Beatrix szybko zeszła za nią i śmiejac się jak wariatka pomogła siostrze wstać.
- I z czego rżysz?- warknęła oschle młoda jednak spojrzała się na siostrę i chcąc nie chcąc również wybuchnęła śmiechem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Yoko.
Warlock
Dołączył: 10 Lut 2007
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: z mHroku.
|
Wysłany: Sob 22:45, 15 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
-Z ciebie... - Beatrix nie mogła złapać oddechu ze śmiechu.
Kanita wstała, otrzepała się z godnością i oznajmiła poważnym tonem:
-Chodź do lodówki. Jestem głodna.
Obie dziewczyny śmiały się całą drogę do kuchni. Tam podeszły do lodówki wielkości dużej szafy trzydrzwiowej. Sięgnęły po mrożone batoniki nadziewane krwią. Razem udały się nie wiadomo gdzie. W holu spotkały Kurogane, który wkładał właśnie kurtkę. Na widok śmiejących się dziewczyn, zatrzymał się w miejscu i otworzył oczy ze zdumienia.
-Co jej się stało.? - zapytał Kanitę, pokazując na Beę.
-Żmiany tormonalne.. - powiedziała najmłodsza wampirzyca, przegryzając batonika.
-Że co.? - chłopak chyba nie zrozumiał.
-Zmiany hormonalne... - odpowiedziała dziewczyna przełykając.
-A gdzie się wybierasz.? - spytała Beatrix.
-A co cię to. - Kurogane wyszedł zamykając drzwi, nadal z wyrazem zaskoczenia na twarzy.
Rozległ się dźwięk telefony i po chwili krzyk Waltera:
-Panienko Beatrix.. telefon.!
Czarnowłosa podeszła do telefonu, a za nią Kanita, jedząc batonika Bey.
-Słucham.? - wampirzyca podniosła słuchawkę i patrzyła jak jej siostra męczy się z opakowaniem.
-Yo kuzynka... Tu Lucek. - odezwał się głos po drugiej stronie.
-O.. heej..
-Jutro o dziewiątej wieczorem będę u was.. Szykujcie się. Mam dla ciebie i tej dwójki małych pasożytów kasę od dziadka... - powiedział mężczyzna rozłączając się.
-O nie.. - Beatrix odłożyła słuchawkę.
-Co jest.? - spytała Kanita wyrzucając papierek. Widząc minę siostry, dodała - Walter posprząta.
-Eh... Lucek przyjeżdża... - obie dziewczyny nabrały powagi. Lucjan to był ich kuzyn, który mieszkał bardzo daleko. Posiadał firmę produkującą płyn do mycia naczyn "Mother" i zawsze się chwalił zyskami. To było najgorsze. Jeśli się nakręcił to nie mógł przestać. Jedynym ratunkiem był alkohol. Ale na szczęście zawsze przywoził ze sobą dużo pieniędzy od dziadka, więc był w tym jakiś plus.
Kanita spojrzała na Beę i zapytała:
-To co teraz robimy.?
-Zaopatrujemy się w procenty... - powiedziała wampirzyca udając się do kuchni, w celu poszukiwania trunków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|